Sprawa Coffiego. Między prawdą, a domysłem.

autor

DATA

kategoria

tagi

Sprawa Coffiego. Między prawdą, a domysłem.

To był prezent dla siebie samej i dla moich ulubionych zwierząt. Fundacja Pies Od-Nowa została zarejestrowana 1 czerwca 2021 roku, w dzień dziecka. Dzięki niej mogłam pomagać na większą skalę, nie tylko psom naszych klientów, ale też tym, których nikt nie chce. Fundacja Pies Od-Nowa to organizacja non-profit i jestem z niej dumna od pierwszego momentu! Zawsze będę.

Praca na rzecz skrzywdzonych, porzuconych i zranionych zwierząt to wyboista droga. Wyzwanie wymagające psychicznie i trudne fizycznie. Dlaczego mimo to pomagamy zwierzętom? Bo to robi różnicę. Każdy uratowany pies, to o jedno szczęście więcej. 

Zatrudniam świetny i profesjonalny zespół, który codziennie, pokazuje naszym podopiecznym świat od nowa. To ludzie, którym się chce — spędzać całe dnie na placu, pracować na zmiany 24h na dobę, żeby psy w  fundacji były bezpieczne. To ludzie, którym się chce ciągle szkolić, stawać się lepszymi opiekunami i trenerami zwierząt. Wiedzą, jak być zespołem i wspierać się wzajemnie. Jestem dumna, bo  moją fundację tworzą zaufani pasjonaci. Uczę ich nie tylko tego, co sama wiem, pracując z psami od 10 lat, ale też czerpię z doświadczenia mojego Zespołu.

czarny pies kładzie pysk na dłoni kobiety

Jako fundacja skupiamy się na pracy z psami, które ktoś, kiedyś, gdzieś przekreślił. Mamy na swoim koncie sukcesy w treningu z psami lękowymi, agresywnymi, wycofanymi. 

Budując takie miejsce trzeba być gotowym na różne scenariusze, nawet te najtrudniejsze. Mieć twardą skórę i tyłek. Taka jest specyfika pracy ze zwierzętami, gdzie nic nigdy nie jest czarno-białe i oczywiste. Jesteśmy ekspertami, ale przede wszystkim jesteśmy ludźmi. Nam też zdarzają się niepowodzenia.  Wyciągamy z nich wnioski i jesteśmy lepsi za każdym następnym razem. 

Nagłośniona niedawno historia Goldena Coffie, której staliśmy się częścią, jest dla nas najnowszą lekcją zawodową. Przeszliśmy całym zespołem, i ja jako liderka, przyspieszony kurs wiedzy o współczesnych mediach. Sytuacje, w których w ważnej dyskusji słychać tylko jedną stroną i brakuje kontekstu, są nieprofesjonalne. Poznajcie nasz punkt widzenia. 

Historia Goldena Coffie

Prowadząc fundację i szkołę dla psów, mieliśmy okazję zetknąć się z wieloma różnymi przypadkami. Każdy z nich jest inny. Każdy jest na swój sposób wyzwaniem o różnym stopniu trudności. Po latach doświadczeń, przyznaję z bólem serca: nie każdemu psu możemy pomóc. Tak właśnie było z psem rasy Golden Retriever o imieniu Coffie, który przyjechał do nas w poniedziałek, 11 września 2023 roku.

Przyjazd Coffiego do naszej szkoły poprzedzały regularne  telefony Pani Adrianny, ówczesnej prawnej opiekunki psa. Prosiła nas o pomoc ze swoim skrajnie agresywnym psem. Była bezradna i zwyczajnie bała się,mieszkając z Coffim w jednym domu. Ciężko wyobrazić sobie bardziej niekomfortową sytuację.

Proces przyjmowania psa do fundacji Pies Od-Nowa wygląda następująco. Właściciel wypełnia specjalny formularz, potem ustalamy  szczegóły na temat stanu psa, jego historii, statusu prawnego. Wypełniamy potrzebne dokumenty i umawiamy się w jaki sposób pies ma znaleźć się u nas – czy mamy przygotować transport sami, czy właściciel osobiście przywiezie psa. Po co to wszystko? Dzięki temu, jako zespół, mamy możliwość weryfikacji z jakim psem będziemy pracować. Miesiąc wspólnego warsztatu da nam jasną odpowiedź, czy możemy jako fundacja oficjalnie przejąć takiego psa i znaleźć mu nowy dom. 

Nigdy nie wydajemy do adopcji psów, których nie jesteśmy pewni. Nasz zespół pracuje z psami codziennie, według przemyślanego i ustalonego planu, żeby ta pomoc była wartościowa i jakościowa. Naturalnie liczba psów w fundacji musi być ograniczona i pasować do trenerów i opiekunów. Z taką ideą stworzyłam to miejsce i tego się trzymam.

Wracając do Coffie. Przypadek tego psa i Pani Adrianny był wyjątkowy i nagły. Potraktowaliśmy go priorytetowo. Oczywiście wszystkie formalności zostały dopełnione. I choć zazwyczaj psy czekają w kolejce na przyjęcie na szkolenie i docelowo do fundacji, postąpiliśmy inaczej. Właścicielka rozważała eutanazję Coffiego, nie mogliśmy czekać. Była zestresowana, zrezygnowana i nie wiedziała gdzie jeszcze może szukać pomocy. W naszej rozmowie padło wprost stwierdzenie, że Pani Adrianna nie ma co zrobić z psem od poniedziałku. Właśnie dlatego wyraziłam zgodę, żeby pomóc szybciej niż zwykle.

Dlaczego szkolenie Coffiego trwało zaledwie tydzień? Wspólnie z zespołem podjęłam decyzję, że z powodu regresu w zachowaniu psa, nie możemy zatrzymać go w naszej fundacji. Czasami tydzień wystarczy. Coffie stwarzał bezpośrednie zagrożenie dla trenerów, którzy z nim pracowali. Niezwłocznie poinformowałam o tym właścicielkę. 

Wersja wydarzeń, którą opublikowano w Internecie jest inna, dlatego chciałam transparentnie pokazać nasz punkt widzenia.  W gruncie rzeczy jest to historia o trudnej relacji pomiędzy nieświadomą opiekunką i skrzywdzonym psem. 

Coffie po przyjęciu do nas dostał do dyspozycji dużą, komfortową i ocieplaną budę, w której miał stały dostęp do wody. Miał tam także wygodne legowisko. Właścicielka została o tym poinformowana przed przekazaniem nam psa. Pani Adrianna w dokumentach podała nam informacje, że pies odbył już wiele bardzo szkodliwych szkoleń (przywiązywanie do drzewa, bicie, kopanie, rażenie prądem). Co więcej, przebywając w domu, pies był uwiązany, bo domownicy się go bali. Te nieprzemyślane akcje sprawiły, że zwierzę doznało traumy, a człowiek kojarzył mu się jednoznacznie negatywnie. Właścicielka poinformowała nas, że pies panicznie boi się dotyku, wszelkiego kontaktu, dlatego przywiozła go do nas w kagańcu. Niestety był on źle dopasowany i uniemożliwiał zwierzęciu swobodne picie i jedzenie. Zaleciliśmy zmianę kagańca na większy, bo jeśli miałby z nami pracować, musiał być odpowiednio przygotowany. Właścicielka nie była w stanie zmienić psu kagańca samodzielnie, skorzystała z pomocy weterynarza, żeby zrobić to w sedacji.

Pierwsze dni Coffie był zdezorientowany nową sytuacją. Odmawiał jedzenia, ale na szczęście pił wodę. Początkowo zachowywał się agresywnie przy wychodzeniu i ponownym wchodzeniu do budy – normalna sprawa. Był wyprowadzany kilka razy dziennie, załatwiał wszystkie swoje potrzeby na zewnątrz. Opiekunki z fundacji po kilku dniach zaczęły zauważać, że pies się trochę uspokaja. Pojawiło się światełko w tunelu, które niestety zgasło w sobotę, 16 września. Zespół poinformował mnie, że  nastąpił bardzo mocny regres, a pies zupełnie nie daje do siebie podejść. Trenerki podjęły jeszcze próbę pracy z Coffie w niedzielę, ale sytuacja pogarszała się. W poniedziałek rano zadzwoniłam do Pani Adrianny z informacją, że powinna odebrać psa. 

Warunki, które mogliśmy mu zaoferować okazały się być dla niego nieodpowiednie. Buda, kaganiec, nowe miejsce – niewątpliwie złożyły się finalnie na sytuację, w której pies nie był w stanie funkcjonować. Przyjęcie psa i decyzja o zwróceniu go właścicielce, to były od początku do końca moje decyzje, moja jest też odpowiedzialność. Nie spieram się z tym. 

Nie zgadzam się jednak z twierdzeniem, że pies był głodzony i przetrzymywany w zbyt małej budzie przez 10 dni. W naszych mediach razem z oficjalnym oświadczeniem opublikowaliśmy nagranie z pobytu psa u nas. Zrobiliśmy w tej nagłej sytuacji, co mogliśmy, zgodnie z naszą wiedzą i możliwościami. 

Co istotne pies nie wykazywał agresji w stosunku do innych zwierząt. Problemem był człowiek – zbyt bliska jego odległość, dotyk, ciasne pomieszczenia. Nie mogłam narażać mojego zespołu na ewentualne konsekwencje pogryzienia przez tak dużego i silnego psa.

Przegryziony kaganiec, to on wywołał oburzenie największe.  Ponieważ Pani Adrianna nie była w stanie odebrać psa w poniedziałek, kiedy po raz pierwszy ją o to poprosiłam, Coffie został u nas aż do czwartku rana. W środę, kiedy pies przegryzł sobie kaganiec, właścicielka została o tym poinformowana. Nie byliśmy w stanie go dotknąć i poprawić jego sytuacji. Coffie wciąż mógł jednak pić. Przyznajemy –  ułożenie kagańca było dla psa dużym dyskomfortem. Sytuacja patowa i bardzo przykra. Doskonale zdajemy sobie z tego sprawę.

Czego nas ta historia nauczyła? Żeby nawet w kryzysowych sytuacjach mierzyć siły na zamiary. Źle zdiagnozowaliśmy ciężki stan Coffiego, wybraliśmy dla niego złą ścieżkę szkoleniową. Jest to dla nas lekcja, z której całym zespołem wyciągnęliśmy już wnioski. Dla mnie osobiście to niesamowicie trudna sprawa, bo podważana jest moja wiedza i autorytet, który pokornie zbudowałam przez wiele lat pracy ze zwierzętami. Przepraszam, że zawiodłam Wasze zaufanie. Bolesna i potrzebna lekcja. Dziś jednak przede wszystkim trzymam kciuki za zdrowie Coffiego.

Trenerka psów, założycielka „Mam psa. I co teraz?”. Właścicielka fundacji „Pies OD-Nowa”, w której psy określane jako trudne, mają szansę na lepsze życie, dzięki wewnętrznym szkoleniom. Zawodowo z światem psów związana od 2015 roku, zaczynając od wolontariatu w hodowli „Poezja Ruchu”.
Certyfikowana Senior Animal Trainer Czeskiej Akademii ATA Jiri Scucka. Ukończyła prestiżową szkołę NePoPo® Training School Silver and Gold Program Barta i Michael'a Bellon – twórców systemu NePoPo®. Jej misją jest budowanie pewności siebie u właścicieli psów oraz pomaganie im w zrozumieniu swoich podopiecznych, tak, aby mogli być dla nich jak najlepszymi i świadomymi przewodnikami.
Prywatnie opiekunka czterech psów: Kofi, Luźno, Zuu i Mariusza. Kocha sportowy tryb życia, dobrą książkę, góry i morsowanie.

Sprawdź Nasze
Kursy i Produkty

Więcej
artykułów

Czyszczenie magazynów

Obroże z klamrą i półzacisk -50%
Saszyta rushoffa w całkiem fajnej cenie :)